dd

GRY

11 września 2014

VI

Lekcja samoobrony minęła szybko. Pani Wandie była dzisiaj w bardzo dobrym jak na nią humorze i nikomu nie zadała dodatkowych ćwiczeń.
Po wszystkim udałam się do pokoju. Arii nadal nie było więc miałam trochę spokoju. Założyłam słuchawki na uszy i podłączyłam MP3. Usiadłam przy biurku i przy muzyce zaczęłam odrabiać zadania domowe. Trudziłam się jakieś 15 minut nad zadaniem z biologi, ale przebrnęłam przez nie cudem.
Spojrzałam na zegarek. 17:47. Kolacja będzie za 13 minuty. Wyłączyłam MP3 i chowałam je w szufladzie biurka wraz ze słuchawkami. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę stołówki. Podeszłam do bufetu i wzięłam na talerz stertę frytek. Obróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Jessicą. Miała niezadowoloną minę, wręcz przerażającą.
- Uważaj jak chodzisz - warknęła.
W tym właśnie momencie rozważałam by przez "przypadek" nie potknąć się i wywalić na nią cały talerz frytek. Z jednej strony był do dobry pomysł, jednak z drugiej mogłam mieć przez to problemy.
- Co ja ci takiego zrobiłam? - zapytałam odsuwając się o krok.
Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Musi istnieć jakiś kozioł ofiarny - powiedziała ze swoim typowym uśmieszkiem.
- To dlaczego sama nim nie zostałaś? - zapytałam z ironią w głosie.
Mina jej zrzedła.
- Uważaj co mówić - powiedziała zbliżając się do mnie o krok. Odruchowo cofnęłam się krok do tyłu.
- Zluzuj - powiedziałam- A teraz przepraszam ale chcę w spokoju zjeść kolację.
Miałam już ruszać, ale udałam, że się potknęłam i walnęłam ją w brzuch stertą frytek z ketchupem. Jej jasno niebieska bluzka została pokryta wielką czerwoną plamą po ketchupie.
Jessica zaczęła piszczeć, a wszyscy odwrócili się w naszą stronę. Udawałam zdziwienie i zakryłam usta dłonią, żeby nie wybuchnąć śmiechem.Grupka gapiów ustawiła się na około nas tworząc koło. Jessica gotowała się ze złości.
- Ups - powiedziałam udając zaskoczenie - Wybacz nie chciałam
Wyminęłam Jessicę i kupiłam kanapkę z serem.
Podeszłam do stolika przy którym zwykle siedziałam wraz z Arią. Dziewczyna nie mogła powstrzymać śmiechu gdy podeszłam do stolika.
- Nieźle ją załatwiłaś - powiedziała wyciągając w moją stronę rękę. Przybiłam z nią piątkę.
Zjadłam swój jogurt w pośpiechu i bez słowa wyszłam ze stołówki. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Kątem oka spojrzałam na zegar. 18:54. Mam ponad 5 godzin nad zastanowieniem czy iść spotkać się z Shane'em.Położyłam się na łóżku i usnęłam.

                                                                   ***

- Roxan! Roxan, obudź się! - wołała Aria szarpiąc moje ramie. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią.
- Coś się stało? - zapytałam zdezorientowana. Dziewczyna wskazała palcem zegarek stojący na mojej szafce nocnej.
Zerwałam się na równe nogi gdy zauważyłam, która godzina.
23:52.
Jednym susem doskoczyłam do komody i wyciągnęłam niebieską bluzę z kapturem i siwe dresowe spodnie. Wciągnęłam bluzę przez głowę i założyłam spodnie, klnąc pod nosem.
Po drodze do drzwi ubierałam adidasy. Spojrzałam na arię, która była strasznie rozbawiona.
- Co cię tak śmieszy? - zapytałam.
- To w jakim tempie się ubrałaś - odpowiedziała - Idź już bo się spóźnisz.
Uśmiechnęłam się do niej serdecznie i wyszłam z pokoju. Idąc korytarzem trzymałam się ścian, ponieważ po 22:00 są patrolowane korytarze. Przemknęłam po schodach i stanęłam jak wryta słysząc głos Nicholasa i jakieś chłopaka.
Patrolowali korytarze. Szybko ukryłam się we wnęce pod schodami. Światło tam nie sięgało i panowały tam egipskie ciemności. Nicholas i chłopak, którego głosu nie rozpoznałam mieli latarki i świecili nimi po korytarzu.
Twarz miałam zalaną zimnym potem, i oddychałam niespokojnie. Weszłam głębiej we wnękę.
Bałam się, że mnie znajdą a w tedy mogą mnie zawiesić, za złamanie regulaminu.
Przestałam oddychać gdy chłopak towarzyszący Nicholasowi poświecił prosto na mnie.  Zorientowałam się co to za chłopak gdy podszedł bliżej.
Przyłożyłam palec do ust i zrobiłam błagalną minę. Popatrzył na mnie, i ledwie zauważalnie kiwnął głową.
- Co jest, stary - powiedział Nicholas łapiąc Dana za ramię. Dan odwrócił światło latarki.
- Wydawało mi się, że coś słyszałem - powiedział i obrócił się w stronę Nicholasa. Nicholas patrzył na niego zdziwiony.
- Dobra, chodź dalej - powiedział Nicholas, a ja słyszałam i oddalające się kroki.
Odczekałam kilka chwil i wyszłam z ukrycia. Ruszyłam w stronę tylnego wyjścia.
Wybiegłam na podwórze i ruszyłam w stronę polany.
Przeszłam przez gąszcz drzew i krzewów i znalazłam się na miejscu.
Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że Shane siedzi na trawie oparty o drzewo.
- Spóźniłaś się - powiedział szyderczo.
W odpowiedzi prychnęłam i założyłam ręce na piersi. Patrzyłam na niego dłuższą chwilę.
- Masz zamiar tam siedzieć? - zapytałam z ironią.
Otworzył oczy i spojrzał na mnie. Uniósł jedną brew i roześmiał się. Leniwie wstał z ziemi i otrzepał spodnie.
- Zobaczmy co potrafisz - powiedział - Zaatakuj mnie.
Ruszyłam w jego stronę. Nim zdołałam dobiec do niego, on złapał moją rękę i powalił mnie na ziemię.
Zaśmiał się i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam go i po chwili stałam na nogach.
- Zaatakuj jeszcze raz.
Atakowałam go jeszcze kilka razy i analizował jego ruchy. Po jakiś 20 minutach zdołałam zauważyć, że zawsze chwyta mnie zanim do niego dobiegnę.
Po kolejnej próbie zaatakowałam go, i gdy znalazłam się na odpowiedniej odległości odskoczyłam w bo, ale Shane był szybszy
Byłam zdyszana i spocona od ciągłego atakowania. Shane zaśmiał się i usiadł pod drzewem.
- Odpocznij - powiedział
Usiadłam po turecku po drugiej stronie polany. Reszta "nauki" minęła na moich porażkach. Shane pożegnał się ze mną i powiedział, że zobaczymy się pojutrze.
Wróciłam po cichu do pokoju bez problemów. Zegarek pokazywał, że już 1:14. Szybko wzięłam piżamę i po cichu przemknęłam pod szkolne prysznice. Szybko się umyłam i już 10 minut później leżałam w łóżku.


___________________________________________

Następny rozdział :3 Wiem że strasznie krótko, ale na prawdę nie mam za dużo czasu. Następny rozdział przewiduję że pojawi się do 27 max :)

2 września 2014

Liebster Blog Award

Czym jest Liebster Blog Award ?

Nominacja Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób, informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

O "akcji" dowiedziałam się dzisiaj rano zanim poszłam do szkoły :3 Strasznie się podekscytowałam tą "akcją" (jeżeli mogę to tak nazwać). Dziękuję Natalia (http://nadziewiatympietrze.blogspot.com) :)

Pytania:

1. Co sprawia, że czujesz się szczęśliwa?

Przyjaciele, czytanie książek ^^
2. Czy szklanka jest do połowy pusta, czy pełna?

... Nw czemu zastanawiam się nad tym pytaniem już dobre 10 min i nadal tego nie pojmuję :]
3. Gdzie znajdujesz inspirację do kolejnych wpisów?

Przebywając w moim "miejscu". Jest to mała polanka w lesie mojego dziadka :) Szczególnie wiosną i jesienią jest tam cudownie
4. Czy Ty też lubisz powietrze po deszczu?

Kocham wychodzić po deszczu i oddychać tym powietrzem =^.^=
5. Czy ktoś mi w końcu odpowie, co było pierwsze? Kura, czy jajko?

Moim zdaniem kura, ponieważ Bóg tworzył zwierzęta. Jajko było drugie bo je kura zniosła. Oto moja teoria xD

Świetne pytania xD

Ja nominuję:

1. http://unus-exsomnis.blogspot.com/
2. http://life-is-a-little-hell.blogspot.com/
3. http://hidden-ukryci.blogspot.com/
4. http://ostatniswit.blogspot.com/
5. http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com/
6. http://grozablog.blogspot.com/
7. http://lol-zabawa-sie-zaczyna.blogspot.com/
8. http://lightanddarkangels.blogspot.com/
9. http://pesymistyczny-dziennik.blogspot.com/
10. http://paryska-finezja.blogspot.com/
11. http://chatka-czarownicy.blogspot.com/

Moje pytania:

1. Czy jesteś twardy/a czy wrażliwy/a?
2. Najlepsza według Ciebie książka to...?
3. Jaka jest twoja wymarzona praca?
4. Co wolisz- rzecz starą, z "duszą", czy nową, awangardową?
5. Kolor ścian w twojej sypialni to..?
6. Jak dużą chciał/a byś mieć rodzinę (ilość brzdąców)?
7. Co chciał/a byś zmienić?
8.  Lubisz szkołę?
9. Dlaczego założyłeś/aś swojego bloga, i co cię do tego nakłoniło?
10. Czego nie cierpisz/nienawidzisz?
11. Lubisz placki? 

Nominowałam blogi, które lubię i czytam :)

PS. Nw dlaczego zrobiło sie białe tło :/

27 sierpnia 2014

V

Idąc na pierwszą lekcję, cały czas myślałam o ty co powiedział Shane. Nie wiedziałam co mam myśleć, ani czy się z nim spotkam. Muszę o tym powiedzieć Arii.
Zatrzymałam się przed salą biologiczną i weszłam do środka. Kilkoro uczniów siedziało na miejscach, a reszta rozmawiała. Usiadłam na swoim miejscu i wyciągnęłam książki. Oparłam brodę na rękach i patrzyłam się w przestrzeń.
Czekałam kiedy do sali przyjdzie Aria. Wszyscy siedzieli na swoich miejscach, a miejsce Arii było puste.
Zaczęłam się o nią martwić. Nagle do sali wszedł nauczyciel i zaczął lekcje. Nie byłam przejęta lekcją. Bardziej martwiłam się o Arię. Nigdy nie opuszczała zajęć chyba, że był to jakiś większy powód. Minuty lekcji dłużyły się nieubłaganie.
Gdy wreszcie dzwonek zadzwonił wyszłam z klasy jako pierwsza. Popędziłam do pokoju. Z szuflady biurka wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do Arii. Włączyła się poczta głosowa. Nie wiedziałam co mam robić.
Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. W mojej głowie kłębiły się najróżniejsze myśli. Nie mogła się skupić na myśleniu. Wyszłam z pokoju i wpadłam na Dana. Stanął i popatrzył się na mnie. Miał blond włosy i zielone oczy. Był przystojny, ale nie mój typ. Wiedziałam, że Aria zna go dobrze.
Dan patrzył na mnie zdziwiony i zaskoczony. Zgadywałam, że miałam napisane na twarzy, że jestem zdenerwowana.
- Coś się stało? - spytał zachrypniętym głosem pełnym troski.
- Nigdzie nie ma Arii - powiedziałam. Dan zrobił zdziwioną minę.
- Ostatnio widziałem ją jak szła w kierunku pielęgniarki.
- Dzięki! - krzyknęłam biegnąc już w stronę pielęgniarki.
Biegłam przez całe lewe skrzydło do prawego. Gabinet pielęgniarki był na samym końcu korytarza. Stanęłam przed drzwiami. Zapukałam i usłyszałam "proszę".
Weszłam w pośpiechu do gabinetu i nie chcący trzasnęłam drzwiami. Pielęgniarka Meg stała przy szafce z lekami. Miała rude, lekko kręcone włosy i bladą twarz pokrytą piegami.
- Nie wie pani może gdzie jest Aria? - zapytałam zdenerwowana.
Pielęgniarka wskazała mi wejście prowadzące do małej salki w której przebywali, ci którzy zostali poszkodowani podczas zajęć, lub są chorzy.
Wszystkie łóżka były puste, tylko jedno zajęte przez Arię, która na nim siedziała. Miała zawiniętą w bandaż. W ułamku sekundy znalazłam się przy niej.
- Co się stało?! -wykrzyknęłam.
Obróciła się w moją stronę z uśmiechem. Byłam zdziwiona, że się uśmiecha chociaż ma zabandażowaną rękę.
- Mały wypadek na lekcji samoobrony - powiedziała. Westchnęła i wstała. - Potem opowiem ci szczegóły, a teraz choć na lekcje.
Pokiwałam głową i ruszyłam z Arią w kierunku sali lekcyjnej. Miałyśmy wspólną fizykę, a następnie lekcje samoobrony.
Wchodząc na lekcję fizyki, rozmowy w klasie ucichły. Wszystkie pary oczu spoczęły na mnie i na Arii.
Nauczyciel jeszcze się nie zjawił dlatego większość osób siedziała w grupkach.
- Hammilton, słyszałam, że miałaś dość bliskie spotkanie z wampirami - powiedziała drwiąco Jessica.
Jessica była typem dziewczyny, która uważa się za najlepszą pod wszystkimi względami. Jest wyższa ode mnie o jakieś 5 centymetrów. Miała orzechowe włosy, które spięła w kok, więc ciągnięcie ją za włosy odpadało.
Podeszła do mnie i spojrzała na mnie.
- Nic ci do tego - warknęłam. Jessica prychnęła.
- Ależ moja, jeżeli chodzi i Wood'ów. Tak się składa, że przyjaźnie się z jednym z nich.
- Ciekawi mnie który z nich chciałby się zadawać z tobą - powiedziałam z pogardą.
Jessica przewiercała mnie wzrokiem. W jednej chwili złapała mnie za bluzkę i pociągnęła do góry.
- Uwierz mi, że długo tutaj nie wytrzymasz - szepnęła mi do ucha ze złością.
- Nie boję się ciebie, suko - powiedziałam i kopnęłam ją w kolano. Jessica puściła mnie i wylądowałam nogami na ziemi. Jessica odsunęła się ode mnie.
Miałam już ją uderzyć, ale w tej samej chwili nauczyciel wszedł do klasy.
- Wszyscy na miejsca - powiedział i usiadł za biurkiem.
- Pożałujesz tego co zrobiłaś - powiedziała Jessica przechodząc obok mnie.
Szybko się pozbierałam i zajęłam miejsce obok Arii. Dziewczyna patrzyła na mnie wielkimi oczami pełnymi rozbawienia.
- No co? - szepnęłam - Suka zasłużyła.
Uśmiechnęłam się do niej. Aria próbowała stłumić śmiech, ale nie za bardzo jej to wychodziło. Nauczyciel upomniał nas i Aria zamilkła, ale nadal miała oczy pełne rozbawienia.
Lekcja minęła szybko, i bez żadnych innych sprzeczek czy czegokolwiek. Po dzwonku była przerwa na lunch. Razem z Arią poszłam na stołówkę. Kupiłam sobie jogurt, a aria bułkę z serem. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku. Aria jadła z apetytem, ale ja nie byłam za bardzo głodna. Nadal myślałam o sprzeczce z Jessicą i o tym co powiedział Shane.
Aria zauważyła, że nie jem.
- Coś się stało - spytała ze zdziwieniem. Zwykle zjadałam jako pierwsza a dzisiaj nawet nie tknęłam jogurtu.
Przez chwilę zastanawiała się czy powiedzieć jej o Shane'ie, aż w końcu postanowiłam, że jej o tym powiem.
- Muszę ci o czymś powiedzieć - powiedziałam.
- Co takiego? - zapytała.
Rozejrzałam się dookoła. Za dużo par uszu, żeby mówić jej o tym tutaj.
- Porozmawiamy o tym jak będziemy gdzieś indziej. Tutaj jest za dużo osób.
Aria rozejrzała się po tłumie uczniów. Pokiwała głową na znak zgody.
- A tak propos, per suka próbuje zabić cię wzrokiem - powiedziała patrząc się gdzieś za moje plecy.
Obejrzałam się za siebie. Rzeczywiście. Siedziała dwa stoliki za nami i patrzyła się w na mnie. Pokazałam jej środkowy palec. Jessica wstała i oparła ręce na swoim stoliku. Któraś jej "przyjaciółka" położyła jej rękę na ramieniu i powiedziała coś do niej. Jessica z powrotem usiadła na swoim miejscu nadal usiłując zabić mnie wzrokiem.
Usłyszałam chichot Arii. Dziewczyna zakrywała usta ręką i nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- Można usiąść? - zapytał jakiś głos. Obróciłam się i zobaczyłam Dana ze swoim kolegom Jeason'em.
- Oczywiści - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopacy zajęli wolne miejsca.
Resztę pobytu w stołówce spędziłyśmy na gawędzeniu z chłopakami. Przy rozmowie zauważyłam, że Arii błyszczą oczy na widok Dana.
Chyba o czymś nie wiedziałam. Wyszłyśmy z Arią żegnając chłopaków.
Po chwili znalazłyśmy się w naszym pokoju.
- To o czym miałaś zamiar mi powiedzieć - spytała Aria siadając na swoim łóżku. Usiadłam na krześle obok biurka.
Wypuściłam powietrze z ust.
- Pamiętasz jak byłam z Nicholasem na zawarciu tego paktu? - Aria pokiwała głową - I był tam jeden taki wampir...
- Coś ci zrobił?! - Aria zerwała się jak opętana wstając na równe nogi.
- Nie, nie! Nie o to mi chodziło. Nic mi nie zrobił - uspokajałam Arię. Dziewczyna usiadła na łóżku. - On zaproponował mi... Jak by to ująć, dodatkowe lekcje samoobrony codziennie o północy. I chciałam ci o tym powiedzieć, a za razem spytać czy mam na nie iść dzisiaj.
Aria patrzyła na mnie z otworzonymi ustami, jak wół na malowane wrota. Po dłuższej chwili zamknęła je i popatrzyła na mnie podejrzliwie. Powoli wstała.
Mrugnęłam kilka razy widząc uśmiech na ustach Arii. Zaczęła skakać i piszczeć. Parzyłam na nią zdziwiona.
- Któryś z braci Wood'ów chce ci udzielać dodatkowych lekcji!! - wykrzyknęła Aria.
Podbiegła do mnie i przytuliła mnie tak mocno, że nie mogłam oddychać.
- Aria puść! - pisnęłam gdy Aria ściskała mnie coraz mocniej. Zdziwiona dziewczyna puściła mnie. Nachyliłam się próbując złapać powietrze.
- Sorka - powiedziała. - Teraz rusz tyłek i idziemy na zajęcia bo się spóźnimy.
- Aria jeszcze jedno...
- Co takiego? - zapytała przystając przy drzwiach.
- Nie mów o tym Nicholasowi.
Popatrzyła na mnie zdziwiona. Po kilku sekundach uśmiechnęła się kładąc rękę na sercu.
- Przysięgam, że nikt się nie dowie.
Uśmiechnęłam się do niej i razem poszłyśmy na lekcje samoobrony.

________________________________________________

Tak wiem, że długo nie było nowego rozdziału... A teraz proszę o uwagę. Z ogłoszeń parafialnych wynika, że rozdziały będą pojawiały się co jakieś 9-14 dni. Zaczyna się rok szkolny i masa nauki (w moim przypadku), więc nie będzie ich tak często. Jeżeli będę miała więcej wolnego czasu to będą się pojawiać częściej. Nie znam jeszcze planu lekcji, ale wiem, że będę ich miała multum zajęć :/
Pozdrawiam was serdecznie :D
Do napisania.

17 sierpnia 2014

IV

- Cześć - odpowiedziałam.
Nicholas tylko skinął głową.
- Stary, nie musisz się nas bać, zresztą pakt został podpisany, i nie możemy atakować ludzi - powiedział Michael.
Nicholas spojrzał na niego. W jego oczach dostrzegłam złość, a za razem strach.
- Ale nadal jesteście wampirami - powiedział.
- Wiemy, ale nie wszyscy. Lucy i Sam nie przeszli przemiany - odpowiedział Michael.
- Ale i tak ją przejdą i staną się tacy jak wy.
Spojrzałam na Amy, która patrzyła z zaciekawieniem na kłócących się chłopaków.
- Myślisz, że my chcieliśmy zostać wampirami? Na przykład ja nie byłem do tego przekonany ale się przyzwyczaiłem do picia krwi - warknął Michael. Jego źrenice rozszerzyły się i zmieniły kolor na czerwony.
Luke - najstarszy z braci - z wampirzą szybkością znalazł się obok Michaela i złapał go za ramie.
Szepnął coś do niego tak cicho, że nie mogłam tego usłyszeć.
- Przepraszam was za niego - powiedział Luke - Michael już taki jest, strasznie szybko się denerwuje.
Nicholas patrzył na niego ze zdziwieniem.
- Nie szkodzi - powiedział z przymusu.


 _____________________________________________________




Nim się obejrzeliśmy była już 5 nad ranem. Rodzice Nicholasa przyszli nam powiedzieć, że wracamy. Pożegnałam się z rodzeństwem Wood'ów i ruszyłam do wyjścia. Czułam, że ktoś odprowadza mnie wzrokiem. Kątem oka widziałam Shane'a opartego o framugę drzwi.
Przyśpieszyłam kroku i wyszłam z domu. Przed domem pożegnała nas pani Wood z mężem.
Droga powrotna minęła szybko. Gdy dotarliśmy pod budynek szkoły rodzice Nicholasa pożegnali nas. Nicholas szybko ruszył w kierunku budynku.
- Nicholas, stój! - krzyknęłam.
Zwolnił kroku i przystanął. Obrócił się na pięcie i popatrzył na mnie zdziwiony.
- Co?  - powiedział ze złością.
- Dlaczego tak zachowywałeś się wobec Michaela i reszty? - zapytałam zdziwiona.
Nicholas wbił wzrok w ziemię i nerwowo przestępował z nogi na nogę. Chwile stał patrząc się w ziemię, aż w końcu podniósł głowę i spojrzał na mnie. Oczy miał pełne bólu i troski.
- Bo to wampiry Roxan, pijawki które piją krew - powiedział.
- Ale pakt został zawarty i Wood'owie nie mogą atakować ludzi
- Ale to nadal wampiry, a ja się o ciebie martwię! Znam cię od dzieciństwa i traktuję cię jak siostrę, a ty chcesz się zaprzyjaźniać z wampirami! - wrzasną i wszedł do budynku.
Przez chwilę stałam w miejscu. Poszłam do miejsca w którym czułam się bezpiecznie i mogłam tam przemyśleć swoje sprawy.
Przeszłam przez gąszcz krzewów i wysokiej trawy. Usiadłam pod jednym z licznych drzew i wpatrywałam się w przestrzeń.
Cały czas myślałam o zachowaniu Nicholasa. Dlaczego tak reagował na wampiry. Traktuje mnie jak małe dziecko martwiąc się o mnie. Zawsze był dla mnie jak brat, choć przyznać muszę, że był przystojny jak diabli, ale nigdy bym się w nim nie zakochała, a on we mnie.
Nagle zdałam sobie sprawę że jest szósta trzydzieści. Miałam ponad półtorej godziny do zajęć. Nie chciałam iść na zajęcia, wolałam zostać tutaj.
Nagle poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam się rozglądać za czymś do obrony. Chwyciłam dość gruby i długi kij. Złapałam go w obie ręce i rozejrzałam się dookoła. Trawa szeleściła jak by ktoś w niej siedział.
- Wyjdź kimkolwiek jesteś - warknęłam. Wiedziałam, że mój głos drżał ze strachu.
Ktoś chwycił mnie od tyłu za ręce uniemożliwiając poruszanie się i zakrył mi usta ręką...
Zimna ręką. Tak samo zimną jak tamtego ranka, gdy zostałam przywiązana do drzewa przez Gabe'a i Pete.
- Bądź cicho i nie krzycz - powiedział aksamitny głos tuż nad moim uchem.
Kiwnęłam głową w odpowiedzi. Odsunął rękę od moich ust i puścił moje ręce.
Potarłam obolałe nadgarstki. Obróciłam się w jego stronę. Jak już zdążyłam się domyślić był do Shane. Tylko po co tu przyszedł?
- Po co znów tu przyszedłeś? - pytałam.
- Chcę pogadać o tym co zaszło podczas rozmowy Michaela i Nicholasa.
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Kto cię tu przysłał? Twoje rodzeństwo? - zapytałam.
- Tak jak by. Zresztą i tak miałem tu zamiar przyjść z własnej, nie wymuszonej woli.
Popatrzył na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
- Skoro chcesz pogadać to przejdź do rzeczy, bo za godzinę mam lekcje - powiedziałam.
- Chcę przeprosić Ciebie i Nicholasa w imieniu naszego rodzeństwa, a w szczególności Michaela, za to co zrobił. Może i szybko się denerwuje, ale to dobry chłopak.
- Powiedz to Nicholasowi a nie mi. Ja nic do niego nie mam.
- Jak tak to przekaż Nicholasowi przeprosiny.
- Nie wiem czy będzie zadowolony - Shane spojrzał na mnie.
- Szkoda, a tak propos to musisz poćwiczyć obronę, bo nie za bardzo ci to wychodzi, a fakt, że jesteś zwinna i szybka jest zbędny skoro nie znasz żadnych przydatnych ruchów.
Spiorunowałam go wzrokiem. Uśmiechnął się łobuzersko.
- Jeżeli chcesz mnie pouczać to gorzko pożałujesz - odpowiedziałam ze złością.
- Skoro tak to spróbuj mnie zaatakować - powiedział stając w pozycji do ataku.
Chwile nad tym myślałam, aż w końcu skoczyłam w jego stronę. Próbowałam go złapać za ręce i obezwładnić ale był szybszy. Złapał moją rękę i powalił mnie na ziemię. Usiadł na mnie i przytrzymał mi ręce na ziemi po obu stronach mojej głowy. Czułam, że zaczynam się czerwienić, dlatego, że mam na sobie sukienkę.
- Nie uda ci się to jeżeli nie znasz jakichkolwiek przydatnych ruchów - powiedział.
- Może i ci się udało, ale tylko dlatego, że jesteś wampirem i jesteś szybszy i silniejszy.
- Tak, może i to prawda, ale co by się stało jak byś miała walczyć z innymi wampirami, abo z Avid-Blood? - zapytał.
- Dała bym sobie radę, a teraz proszę zejdź ze mnie.
Puścił moje ręce i wstał. Wstałam otrzepując ubranie. Kątem oka widziałam, że mi się przygląda.
- Jeżeli jeszcze czegoś chcesz to mów i idź już, bo jeżeli cię tu złapią to masz przejebane - powiedziałam.
Patrzył na mnie przez dłuższą chwile, aż się odezwał.
- Jeżeli chcesz poćwiczyć przyjdź tu dzisiaj o północy, jeżeli chcesz, ja cię do niczego nie zmuszam - powiedział - ale przydał by ci się dodatkowy trening.
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
Co on sobie myśli? Że wykradnę się podczas ciszy nocnej specjalnie, żeby się z nim spotkać?!
Odwrócił się na pięcie i zniknął w gąszczu drzew i wysokiej trawy.
Zdałam sobie sprawę, że za godzinę mam lekcje. Popędziłam do budynku i wpadłam do pokoju. Nie było w nim Arii więc mogłam odetchnąć z ulgą, że nie będzie mnie pytać o szczegóły dzisiejszej nocy.
Przebrałam się w jeansy i T-shirt. Zapakowałam książki do fizyki, biologii, geografii. Może i nasza szkoła to szkoła dla łowców wampirów, ale nie omijają nas lekcje jakie były by w normalnych szkołach. Wyszłam z pokoju wchodząc w tłum uczniów pędzących na zajęcia.




________________________________________________________________

Nareszice! Skończyłam 4 rozdział :D

14 sierpnia 2014

III

- Jak dobrze, że jedziesz z nami, Roxan - powiedziała pani Black.
- Też się cieszę - odpowiedziałam z uśmiechem.
Resztę drogi rozmawiała tylko mama Nicholasa. To była jej natura, ona uwielbiała rozmawiać i plotkować.
Nagle auto skręciło w wąską leśną ścieżkę porośniętą krzewami i drzewami. Była ona ledwie widoczna. Na końcu dróżki moim oczom ukazał się zamek jak z bajki.
Dom był potężny i wyglądem przypominał zamek. Potężne ceglane ściany były pokryte dzikim bluszczem, co dodawało uroku temu miejscu. Mieścił się on po środku ogrodu. Całość była ogrodzona solidnym ogrodzeniem z wielką bramą, której pilnowała straż.
Ojciec Nicholasa podjechał do bramy. Dwa wampiry pilnujące bramę kiwnęły do niego głową. W mroku widziałam błysk kłów. Przyprawiało mnie to o dreszcze.
Wampiry otworzyły bramę i pan Black wjechał do ogrodu. Zaparkował auto na podjeździe. Silnik zgasł i wysiadłam z auta. Dom oświetlały nieliczne lampy.
Drzwi wejściowe otworzyły się i stanęła w nich kobieta. Była blada, a jej orzechowe włosy rozwiewały na wszystkie strony. Była w miarę wysoka i miała około 30. Choć i tak pewnie miała ze 40 lat bo była wampirem.
- Och witajcie - powiedziała - Proszę wchodźcie.
Odsunęła się tak, żebyśmy mogli wejść. Weszła przed Nicholasem. Kontem oka zauważyłam, że jest strasznie spięty, a w jego oczach było widać strach. Nie dziwiłam mu się skoro był w domu wypełnionym wampirami.
Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia. Było to połączenie jadalni i salonu. Na środku wisiał ogromny kryształowy żyrandol. Po lewej stał długi stół z czternastoma krzesłami, natomiast po prawej znajdowały się dwie skórzane kanapy i stolik do kawy. Wnętrze było udekorowane różnymi obrazami.
Podszedł do nas jakiś wysoki facet. To pewnie pan Wood, pomyślałam. Był wysokim brunetem o piwnych oczach. Wyglądał młodo.
Przywitał się ze wszystkimi, i zaprowadził nas do sąsiedniego pokoju, w którym jak sądziłam miało odbyć się zawarcie paktu i jakaś uroczysta kolacja.
W tym pomieszczeniu był drugi ogromny stół tyle, że dłuższy niż ten poprzedni. Znajdowały się tam nakrycia.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że za nami weszło 7 osób, wystrojone w odświętne stroje. Były to wampiry, ale nie wszyscy. Trzy dziewczyny i czterech chłopaków. Najmłodszy chłopak nie był wampirem. Miał może zaledwie 11-12 lat. I dziewczyna, o blond włosach, nie była blada co wskazywało na to, że nie jest wampirem (jeszcze).
Ukradkiem spojrzałam na chłopaków... Tak jak głosiły "legendy" byli nieziemsko przystojni. Moją uwagę przykuł jeden z nich. Dość wysoki chłopak, szare oczy i brązowe włosy.
Shane.
Zauważył, że mu się przyglądam i uśmiechnął się do mnie, na co jeden dał mu kuksańca w bok, i szepnął coś do niego. Oboje stali koło siebie i byli strasznie podobni. No może poza tym że Shane miał szare oczy na ten drugi jasno niebieskie. Bliźniaki?
Ich rodzice byli pochłonięci rozmowa z rodzicami Nicholasa, a sam Nicholas stał obok mnie. Miał strasznie poważną minę i patrzył się w przestrzeń.
Zawarcie paktu poszło szybko. Na zawarcie przyjechało jeszcze kilka ważniejszych osób takich jak dyrektor mojej szkoły, burmistrz miasta i kilka innych.
Po tym czekała nas kolacja. Miałam szczerą nadzieję, że na stole nie będzie krwi.
Odetchnęłam z ulgą, gdy do stołu podano normalne jedzenie. Choć wszystko wyglądało smakowicie nie miałam apetytu. Nicholas też nie zjadł za dużo.
Siedziałam obok niego. Poczułam, że ściska moją dłoń. Popatrzyłam na niego.
Nicholas utkwił swoje spojrzenie w Shane'ie, który patrzył prosto na mnie. Dziewczyna siedząca obok Shane'a zauważyła jego zachowanie i szepnęła coś do niego, co chyba miało wyglądać jak by go wyzwała. Shane zwiesił głowę i patrzy w podłogę.
Nicholas puścił moją rękę. Starsze osoby były pochłonięte rozmowami, a wampirze rodzeństwo szeptało między sobą. Czułam się dość nie zręcznie. Nagle odezwała się pani Wood
- Dzieci zabierzcie Nicholasa i Roxan do salonu i poznajcie się - powiedziała.
Nicholas znów ścisnął moją rękę tym razem mocniej, ale po chwili puścił. Wstaliśmy od stołu i poszliśmy za wampirami. Zaprowadzili nas do pomieszczenia z wielkim telewizorem, dwoma kanapami i trzema fotelami ze skóry.
- Czujcie się jak u siebie - powiedziała najstarsza z dziewczyn - Jestem Amy, to jest Luke, Shane, Michael, Sam, Katiana i Lucy - wymieniła wszystkich po kolei. Przywitali się z nami.


___________________________________________________________________________


Tak wiem, znów krótki i mało akcji, ale już w następnych rozdziałach będzie się coś działo :D

Narka :)

13 sierpnia 2014

II

- Marzysz - odpowiedziałam.
- Da się to sprawdzić - odezwał się Gabe
Podszedł do mnie i złapał mnie za ręce. Próbowałam się szarpać ale to nie pomogło. Nagle wyciągnął z kieszeni sznurek i związał moje ręce i przywiązał do drzewa. Ścisnął go tak mocno że czułam jak sznurek wbija mi się w skórę. Popchnął mnie na ziemię i upadłam uderzając przy tym głową o drzewo. Przez chwilę widziałam ciemne plamki, które znikły po kilku sekundach.
Gabe i Pete podeszli do dziewczyn, i zaczęli im grozi, że jeżeli ktoś się o tym dowie lub zaczną krzyczeć źle to się dla nich skończy.
Nagle poczułam czyjąś zimną rękę na ustach.
-Nie krzycz, próbuję pomóc - wyszeptał jakiś głos do mojego ucha.
W odpowiedzi pokiwałam głową. Po woli odsunął rękę od moich ust. Poczułam, że próbował przeciąć sznurek. Po jakiś dziesięciu sekundach moje ręce były wolne. Obróciłam się i zobaczyłam bladego chłopaka o szarych oczach i brązowych włosach włosach. Ubrany był w białą bluzę z kapturem i jeansy.  Wampir. Chociaż musiałam przyznać, że był przystojny.
- Spróbuję odwrócić ich uwagę a ty zabierz z te dziewczyny - powiedział
- Ok
Nie wiedziałam czy mogę mu ufać. Skoro wyglądał na wampira. Blada skóra, zimne ręce. Nie znałam go, i nie widziałam nigdy wcześniej.
Wampir ruchem ręki wskazał, że mam iść na około. Ruszyłam przez wysoką trawę usiłując nie wydawać żadnych głosów.
- To co małe, zaczynamy? - Powiedział Gabe i przytrzymał jedną z dziewczyn uniemożliwiając jej ruszanie się. To samo zrobił Pete z drugą dziewczyną. Znalazłam się po drugiej stronie.
- Nie tym razem panowie - powiedział wampir i wyszedł z ukrycia
Gabe i Pete obejrzeli się za siebie i stanęli jak wryci na widok wampira. Podeszłam do dziewczyn i złapałam złapałam jedną za ramię.
- Powoli się wycofajcie - szepnęłam. Dziewczyny wstały i zaczęły iść do tyłu. Szybko wyszły - Biegnijcie do budynku i nikomu nie mówcie o tym co tu zaszło. Ja osobiście zadbam, żeby oni więcej tego nie robili - dziewczyny pokiwały głowami i pobiegły w stronę kampusu.
Obróciłam się w stronę Geba i Pete. Widziałam, że Pete sięga po coś pod T-Shirt. On sięgał po kołek!
Wyskoczyłam z trawy i jednym ruchem obezwładniłam Pete wykręcając mu ręce w tył. Wampir złapał Gabea za T-Shirt i spojrzał mu w oczy. Zauważyłam błysk w jego oczach. Chwilę po tym wampir puścił Gabea. Gabe przestraszony zaczął się wycofywać w stronę budynku szkoły.
Wampir podszedł do mnie.
- Zajmę się nim - powiedział i zrobił mu to samo co zrobił Pete. Znów zobaczyłam błysk w jego oczach. Puścił Pete, a ten uciekł w stronę szkoły.
- Coś ty im zrobił - zapytałam zdziwiona.
- Użyłem manipulacji - powiedział - Zrobiłem coś w stylu włamania się do ich mózgu i wyczyściłem ich pamięć z dzisiejszych zdarzeń, oraz wmówiłem, że nigdy nie zrobili by czegoś podobnego.
Popatrzyłam na niego.
- Tak przy okazji jestem Shane - powiedział bawiąc się nożem, którego wcześniej użył do przecięcia sznura.
- Roxan - powiedziałam. - Chyba wiesz, że jeżeli cie tu zauważą to będziesz miał problemy? - zapytałam. Uśmiechnął się łobuzersko.
- Gdybym wiedział to i tak bym tu przyszedł.
Patrzyłam na niego jeszcze przez chwilę. Teraz dostrzegłam jego bliznę na lewej skroni. Była dość widoczna, ale dodawała mu uroku.
Usiadł pod jednym z wysokich dębów. Na jego skórę padało światło. Po chwili zorientowałam się, że on jest wampirem a siedzi na słońcu. Nie wiedziałam czy mam go o to spytać. Po chwili myślenia wypaliłam:
- Jesteś wampirem a nie przeszkadza ci słońce? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się pokazując białe zęby i dwa lekko wysunięte kły.
- Niektóre wampiry pochodzące ze starych rodów mogą przebywać na słońcu bez jakichkolwiek skutków ubocznych, no może słońce trochę nas drażni, ale mi to nie przeszkadza - zamknął oczy i uniósł głowę w górę..
Spojrzałam na zegarek. Za piętnaście minut zaczynają się lekcje.
- Muszę iść, cześć - obróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę szkoły.
- Do zobaczenia - odpowiedział Shane.
Weszłam do budynku i widziałam Arię z kilkoma innymi dziewczynami. Aria zobaczyła mnie i pomachała mi. Opuściła grupkę dziewczyn i podeszła do mnie.
- Gdzieś ty do cholery była?! - powiedziała ostro.
Byłam zmieszana. Z jednej strony chciałam jej powiedzieć o wydarzeniach z dzisiejszego ranka i o wampirze którego spotkałam, z drugiej strony nie mogłam jej powiedzieć, bo Aria nie potrafiła trzymać języka za zębami i mogła by wszystko opowiedzieć innym, co spowodowało by, że zostanę wezwana do dyrektorki i przesłuchana ponieważ widziałam wampira na terenie szkoły...
Chwilę myślałam i zorientowałam się, jak Shane mógł się przedostać na teren szkoły skoro są tam rozstawione patrole.
- Nieważne - odpowiedziałam Arii. Spojrzała na mnie zaciekawiona.
- I tak to zdołam z ciebie wydusić - powiedziała wskazując na mnie palcem i śmiejąc się.
Lekcje minęły szybko. Dwie godziny spędziłam na siłowni i ćwiczeniu razem z Nicholasem.
Wieczorem szykowałam się do wyjścia na zawarcie paktu. Trochę się bałam. Było to coś nowego, i najważniejsze osoby brały w tym udział.Ja brałam udział ze względu, że Nicholas mnie zaprosił, a jego tata jest jednym z najlepszych łowców wampirów.
Nicholas mówił mi, żebym ubrała się w coś ciemnego, bo on sam mówił, że idzie w czarnej koszuli i spodniach.
Nie wiedziałam czy ubrać spodnie i T-Shirt czy jakąś sukienkę. Po dwudziestu minutach zdecydowałam się na prostą czarną sukienkę i baletki. Usiadłam na łóżku. Było już grubo po drugiej w nocy więc raczej wszyscy spali. Przynajmniej Aria spała.
Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Za drzwiami stał Nicholas. Miał na sobie ciemną koszulę i ciemne jeansy, włosy ułożył w niedbale wyglądającą fryzurę, która dodawała mu uroku.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Gotowa? - zapytał.
- Jak nigdy do tond - odpowiedziałam.
Ruszyliśmy przed budynek. Na dworze stało ciemne auto ojca Nicholasa. Otworzył przede mną drzwi jak dżentelmen. Wsiadłam i zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu. Nicholas usiadł koło mnie. Kierowcą był jego ojciec a siedzenie pasażera zajmowała jego matka.
- Witaj Roxan - powitała mnie mama Nicholasa.
- Dobry wieczór, proszę pani - powiedziałam uśmiechając się.Ojciec Nicholasa odpalił silnik i ruszyliśmy w ciemną leśną drogą.


________________________________________________________________________

No to już drugi rozdział, który pojawił się dość wcześnie :D Czekam na wasze opinie :)

Paa :*

12 sierpnia 2014

I

Mówią, że wampiry nie istnieją. Zwykle wierzyłam w te „bajeczki”, do puki sama ich nie zobaczyłam po raz pierwszy. Na widok Avid-Blood zawsze mam ciarki. Avid-Blood mają duże kły liczące od trzech do pięciu rzędów, ale istnieją też wampiry, które nie są groźne (w pewnym sensie). Miałam styczność zarówno z Avid-Blood, jak i tymi „normalnymi”.
Walczę z wampirami odkąd skończyłam 13 lat. Mój dziadek uczył mnie wszystkiego. Od rzutu kołkiem po walkę. Gdy zabiłam pierwszego wampira miałam 14 lat. Dziadek był pod wrażeniem, ale moi rodzice nie pochwalali tego co robię.
Moja młodsza siostra nie na widzi wampirów jak ogień wody. Unika ich, i nigdy nie widziała ich na oczy. Rodzice chronią ją przed niebezpieczeństwem.
Nigdy nie skończyłam gimnazjum, ponieważ gdy miałam 14 lat (kilka miesięcy po tym, jak zabiłam pierwszego wampira) zaczęłam uczęszczać do szkoły mającej na celu szkolić zarówno dziewczyny, jak i chłopaków na łowców wampirów.
Uczę się już 2 lata. Jestem jedną z najlepszych uczennic, ale nauczycielka samoobrony Wandie nie przepada za mną, i zawsze mam jakieś dodatkowe ćwiczenia. Szczerze to chyba mało kto ją lubi, no może oprócz lizusów i córki dyrektora, która też nie jest najmilsza.
- Roxan! -
Aria wrzasnęła mi do ucha. - Ziemia do Roxy! Halo!
- Żyję – odpowiedziałam. - A tak pro po, to która godzina?
- Za dziesięć dziesiąta. Mamy dziesięć minut do ciszy nocnej.
- Czy w dzisiejszych planach mamy jakiś alarm? - zapytałam. Alarm to coś w rodzaju ćwiczeń. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie i zwykle są one organizowane nocą lub wczesnym rankiem.
Aria jest geniuszem komputerowym i włamała się do systemu szkoły.
- Tak – odpowiedziała Aria. - o pierwszej dwadzi
eścia, więc radzę ci nie zasypiać.
- I tak nie miałam zamiaru spać –
powiedziałam – A! Miałam ci o czymś powiedzieć.
- Co takiego?! - wykrzyknęła Aria.
- Nicholas zaprosił mnie na zawarcie paktu z rodziną Wood
'ów
- Słyszałam plotki, że bracia Wood są naprawdę bardzo przystojni, a ty będziesz mogła ich zobaczyć!
- Sama nie wiem czy tam iść. Trochę się obawiam.
- Nie ma czego. Najwyżej jakiś przystojniak cie ugryzie – powiedziała to pokazując zęby i udając wampira.
- Bardzo śmieszne – sięgnęłam po poduszkę i cisnęłam nią w Arię.
Reszta czekania na alarm minęła nam bardzo szybko. Gdy rozległ się alarm byłam już gotowa. Miałam na sobie spodnie moro, glany i T-sh
irt z logo jakiegoś zespołu.
Razem z Arią poczekałyśmy chwilę zanim wyjdziemy, żeby nie nabrali podejrzeń. Wybiegłyśmy przed budynek. Nicholas jak zwykle był pierwszy. Miał potargane włosy i zaspane oczy. Pewnie spał, choć Aria na pewno uprzedzała go przed alarmem.
Gdy wszyscy zeszli jeden z nauczycieli poszedł sprawdzić pokoje.
Gdy wrócił szła a nim dwójka chłopaków. James i Olivier. Nie była to dla nas nowość ponieważ zawsze ktoś się spóźniał.
Spóźnialscy za karę mieli cztery okrążenia wokół kampusu.
- Wszyscy w szeregu! - wrzasnęła pani Wandie. Wszyscy ustawili się w tempie błyskawicznym. - Do dziesięciu odlicz!
Zaczęło się odliczanie. Trafiłam do grupy z Nicholasem. Były z nami jakieś trzy dziewczyny z pierwszego roku, które robiły maślane oczy na widok Nicholasa, i pięć innych chłopaków których znała z widzenia.
Nicholas podszedł do mnie pewnym krokiem z łobuzerskim uśmiechem.
- No Hammilton – powiedział – wygląda na to, że dzisiaj będziemy razem w drużynie – zmierzwił mi włosy.
- Szkoda bo mam ochotę skopać ci tyłek – odpowiedziałam. Uśmiechnął się i podszedł do grupki chłopaków z naszej drużyny.
- Każda
drużyna ma stawić się po swoje numery! – wykrzyknęła pani Wandie.
Nicholas poszedł po nasz numer. Dostaliśmy 3.
Pani Wandie wrzeszczała jeszcze przez chwilę kilka poleceń. Drużyny zaczęły po kolei startować co pięć minut.
Gdy wystartowaliśmy zaczęliśmy biec do pierwszego zadania. Było to wspinaczka po linie. Uporaliśmy się z tym w mgnieniu oka, choć jedna dziewczyna nie chciała przejść po linie i Nicholas musiał po nią wracać.
Następne pięć punktów było strasznie łatwe np. celowanie kołkiem w tarczę, wykonanie kilku ruchów samoobronnych itp. Wróciliśmy przed budynek akademika i pani Wandie kazała nam rozejść się do pokoi.
- Nieźle sobie poradziłaś młoda – powiedział Nicholas.
- A jak by inaczej.
- Myślałem, że nie dasz rady, a tu proszę nawet się spisałaś – mówiąc to odchodził w stronę swojego pokój
U. Nicholas zawsze traktował mnie jak młodszą siostrę. Nigdy nie pozwolił mnie nikomu skrzywdzić. Przyjaźnię się z nim odkąd pamiętam. Zawsze był dla mnie miły, ale lubił ze mną rywalizować. Za to go lubiłam. Nie dawał mi forów przez to, że jestem dziewczyną.
Rano obudziłam się zanim wstała Aria. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Dość szybko się z tym uporałam. Założyłam jeansy i czysty T-Shirt. Włosy związałam w ciasny kucyk.
Wyszłam przed akademik i poszłam w stronę wysokiej trawy otoczonej przez dwa potężne dęby.
Nagle usłyszałam jakieś głosy. Podeszłam bliżej. Widziałam dwie dziewczyny z pierwszego roku i dwóch kolesi. Stali tyłem i nie widziałam ich twarzy. Oboje byli ode de mnie wyżsi o głowę.
Dziewczyny były przestraszone. Zauważyły mnie gdy chowałam się za drzewem. Przyłożyłam palec do ust pokazując im że mają być cicho.
- To się zabawimy – powiedział jeden. Odwrócił głowę jak by coś usłyszał. Przez mrok panujący pomiędzy drzewami nie widziałam jego twarzy.
Nie mogłam bezczynnie patrzeć co oni wyprawiają, postanowiłam działać.
- Nie tym razem – powiedziałam wychodząc zza drzewa. Wiedziałam że ryzykuję, ale nie mogłam bezczynnie patrzeć. Oboje spojrzeli się na mnie. Dostrzegłam znajome twarze. Gabe i Pete.
- Hammilton, widać też chcesz się zabawić – powiedział Gabe z ironią.



__________________________________________________________________________

Pierwszy rozdział :D Mama nadzieję że wam się podoba. Kolejny wrzucę za 2-3 dni. W komentarzach piszcie swoje opinie :D

To do usłyszenia :D