dd

GRY

12 sierpnia 2014

I

Mówią, że wampiry nie istnieją. Zwykle wierzyłam w te „bajeczki”, do puki sama ich nie zobaczyłam po raz pierwszy. Na widok Avid-Blood zawsze mam ciarki. Avid-Blood mają duże kły liczące od trzech do pięciu rzędów, ale istnieją też wampiry, które nie są groźne (w pewnym sensie). Miałam styczność zarówno z Avid-Blood, jak i tymi „normalnymi”.
Walczę z wampirami odkąd skończyłam 13 lat. Mój dziadek uczył mnie wszystkiego. Od rzutu kołkiem po walkę. Gdy zabiłam pierwszego wampira miałam 14 lat. Dziadek był pod wrażeniem, ale moi rodzice nie pochwalali tego co robię.
Moja młodsza siostra nie na widzi wampirów jak ogień wody. Unika ich, i nigdy nie widziała ich na oczy. Rodzice chronią ją przed niebezpieczeństwem.
Nigdy nie skończyłam gimnazjum, ponieważ gdy miałam 14 lat (kilka miesięcy po tym, jak zabiłam pierwszego wampira) zaczęłam uczęszczać do szkoły mającej na celu szkolić zarówno dziewczyny, jak i chłopaków na łowców wampirów.
Uczę się już 2 lata. Jestem jedną z najlepszych uczennic, ale nauczycielka samoobrony Wandie nie przepada za mną, i zawsze mam jakieś dodatkowe ćwiczenia. Szczerze to chyba mało kto ją lubi, no może oprócz lizusów i córki dyrektora, która też nie jest najmilsza.
- Roxan! -
Aria wrzasnęła mi do ucha. - Ziemia do Roxy! Halo!
- Żyję – odpowiedziałam. - A tak pro po, to która godzina?
- Za dziesięć dziesiąta. Mamy dziesięć minut do ciszy nocnej.
- Czy w dzisiejszych planach mamy jakiś alarm? - zapytałam. Alarm to coś w rodzaju ćwiczeń. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie i zwykle są one organizowane nocą lub wczesnym rankiem.
Aria jest geniuszem komputerowym i włamała się do systemu szkoły.
- Tak – odpowiedziała Aria. - o pierwszej dwadzi
eścia, więc radzę ci nie zasypiać.
- I tak nie miałam zamiaru spać –
powiedziałam – A! Miałam ci o czymś powiedzieć.
- Co takiego?! - wykrzyknęła Aria.
- Nicholas zaprosił mnie na zawarcie paktu z rodziną Wood
'ów
- Słyszałam plotki, że bracia Wood są naprawdę bardzo przystojni, a ty będziesz mogła ich zobaczyć!
- Sama nie wiem czy tam iść. Trochę się obawiam.
- Nie ma czego. Najwyżej jakiś przystojniak cie ugryzie – powiedziała to pokazując zęby i udając wampira.
- Bardzo śmieszne – sięgnęłam po poduszkę i cisnęłam nią w Arię.
Reszta czekania na alarm minęła nam bardzo szybko. Gdy rozległ się alarm byłam już gotowa. Miałam na sobie spodnie moro, glany i T-sh
irt z logo jakiegoś zespołu.
Razem z Arią poczekałyśmy chwilę zanim wyjdziemy, żeby nie nabrali podejrzeń. Wybiegłyśmy przed budynek. Nicholas jak zwykle był pierwszy. Miał potargane włosy i zaspane oczy. Pewnie spał, choć Aria na pewno uprzedzała go przed alarmem.
Gdy wszyscy zeszli jeden z nauczycieli poszedł sprawdzić pokoje.
Gdy wrócił szła a nim dwójka chłopaków. James i Olivier. Nie była to dla nas nowość ponieważ zawsze ktoś się spóźniał.
Spóźnialscy za karę mieli cztery okrążenia wokół kampusu.
- Wszyscy w szeregu! - wrzasnęła pani Wandie. Wszyscy ustawili się w tempie błyskawicznym. - Do dziesięciu odlicz!
Zaczęło się odliczanie. Trafiłam do grupy z Nicholasem. Były z nami jakieś trzy dziewczyny z pierwszego roku, które robiły maślane oczy na widok Nicholasa, i pięć innych chłopaków których znała z widzenia.
Nicholas podszedł do mnie pewnym krokiem z łobuzerskim uśmiechem.
- No Hammilton – powiedział – wygląda na to, że dzisiaj będziemy razem w drużynie – zmierzwił mi włosy.
- Szkoda bo mam ochotę skopać ci tyłek – odpowiedziałam. Uśmiechnął się i podszedł do grupki chłopaków z naszej drużyny.
- Każda
drużyna ma stawić się po swoje numery! – wykrzyknęła pani Wandie.
Nicholas poszedł po nasz numer. Dostaliśmy 3.
Pani Wandie wrzeszczała jeszcze przez chwilę kilka poleceń. Drużyny zaczęły po kolei startować co pięć minut.
Gdy wystartowaliśmy zaczęliśmy biec do pierwszego zadania. Było to wspinaczka po linie. Uporaliśmy się z tym w mgnieniu oka, choć jedna dziewczyna nie chciała przejść po linie i Nicholas musiał po nią wracać.
Następne pięć punktów było strasznie łatwe np. celowanie kołkiem w tarczę, wykonanie kilku ruchów samoobronnych itp. Wróciliśmy przed budynek akademika i pani Wandie kazała nam rozejść się do pokoi.
- Nieźle sobie poradziłaś młoda – powiedział Nicholas.
- A jak by inaczej.
- Myślałem, że nie dasz rady, a tu proszę nawet się spisałaś – mówiąc to odchodził w stronę swojego pokój
U. Nicholas zawsze traktował mnie jak młodszą siostrę. Nigdy nie pozwolił mnie nikomu skrzywdzić. Przyjaźnię się z nim odkąd pamiętam. Zawsze był dla mnie miły, ale lubił ze mną rywalizować. Za to go lubiłam. Nie dawał mi forów przez to, że jestem dziewczyną.
Rano obudziłam się zanim wstała Aria. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Dość szybko się z tym uporałam. Założyłam jeansy i czysty T-Shirt. Włosy związałam w ciasny kucyk.
Wyszłam przed akademik i poszłam w stronę wysokiej trawy otoczonej przez dwa potężne dęby.
Nagle usłyszałam jakieś głosy. Podeszłam bliżej. Widziałam dwie dziewczyny z pierwszego roku i dwóch kolesi. Stali tyłem i nie widziałam ich twarzy. Oboje byli ode de mnie wyżsi o głowę.
Dziewczyny były przestraszone. Zauważyły mnie gdy chowałam się za drzewem. Przyłożyłam palec do ust pokazując im że mają być cicho.
- To się zabawimy – powiedział jeden. Odwrócił głowę jak by coś usłyszał. Przez mrok panujący pomiędzy drzewami nie widziałam jego twarzy.
Nie mogłam bezczynnie patrzeć co oni wyprawiają, postanowiłam działać.
- Nie tym razem – powiedziałam wychodząc zza drzewa. Wiedziałam że ryzykuję, ale nie mogłam bezczynnie patrzeć. Oboje spojrzeli się na mnie. Dostrzegłam znajome twarze. Gabe i Pete.
- Hammilton, widać też chcesz się zabawić – powiedział Gabe z ironią.



__________________________________________________________________________

Pierwszy rozdział :D Mama nadzieję że wam się podoba. Kolejny wrzucę za 2-3 dni. W komentarzach piszcie swoje opinie :D

To do usłyszenia :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz