dd

GRY

14 sierpnia 2014

III

- Jak dobrze, że jedziesz z nami, Roxan - powiedziała pani Black.
- Też się cieszę - odpowiedziałam z uśmiechem.
Resztę drogi rozmawiała tylko mama Nicholasa. To była jej natura, ona uwielbiała rozmawiać i plotkować.
Nagle auto skręciło w wąską leśną ścieżkę porośniętą krzewami i drzewami. Była ona ledwie widoczna. Na końcu dróżki moim oczom ukazał się zamek jak z bajki.
Dom był potężny i wyglądem przypominał zamek. Potężne ceglane ściany były pokryte dzikim bluszczem, co dodawało uroku temu miejscu. Mieścił się on po środku ogrodu. Całość była ogrodzona solidnym ogrodzeniem z wielką bramą, której pilnowała straż.
Ojciec Nicholasa podjechał do bramy. Dwa wampiry pilnujące bramę kiwnęły do niego głową. W mroku widziałam błysk kłów. Przyprawiało mnie to o dreszcze.
Wampiry otworzyły bramę i pan Black wjechał do ogrodu. Zaparkował auto na podjeździe. Silnik zgasł i wysiadłam z auta. Dom oświetlały nieliczne lampy.
Drzwi wejściowe otworzyły się i stanęła w nich kobieta. Była blada, a jej orzechowe włosy rozwiewały na wszystkie strony. Była w miarę wysoka i miała około 30. Choć i tak pewnie miała ze 40 lat bo była wampirem.
- Och witajcie - powiedziała - Proszę wchodźcie.
Odsunęła się tak, żebyśmy mogli wejść. Weszła przed Nicholasem. Kontem oka zauważyłam, że jest strasznie spięty, a w jego oczach było widać strach. Nie dziwiłam mu się skoro był w domu wypełnionym wampirami.
Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia. Było to połączenie jadalni i salonu. Na środku wisiał ogromny kryształowy żyrandol. Po lewej stał długi stół z czternastoma krzesłami, natomiast po prawej znajdowały się dwie skórzane kanapy i stolik do kawy. Wnętrze było udekorowane różnymi obrazami.
Podszedł do nas jakiś wysoki facet. To pewnie pan Wood, pomyślałam. Był wysokim brunetem o piwnych oczach. Wyglądał młodo.
Przywitał się ze wszystkimi, i zaprowadził nas do sąsiedniego pokoju, w którym jak sądziłam miało odbyć się zawarcie paktu i jakaś uroczysta kolacja.
W tym pomieszczeniu był drugi ogromny stół tyle, że dłuższy niż ten poprzedni. Znajdowały się tam nakrycia.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że za nami weszło 7 osób, wystrojone w odświętne stroje. Były to wampiry, ale nie wszyscy. Trzy dziewczyny i czterech chłopaków. Najmłodszy chłopak nie był wampirem. Miał może zaledwie 11-12 lat. I dziewczyna, o blond włosach, nie była blada co wskazywało na to, że nie jest wampirem (jeszcze).
Ukradkiem spojrzałam na chłopaków... Tak jak głosiły "legendy" byli nieziemsko przystojni. Moją uwagę przykuł jeden z nich. Dość wysoki chłopak, szare oczy i brązowe włosy.
Shane.
Zauważył, że mu się przyglądam i uśmiechnął się do mnie, na co jeden dał mu kuksańca w bok, i szepnął coś do niego. Oboje stali koło siebie i byli strasznie podobni. No może poza tym że Shane miał szare oczy na ten drugi jasno niebieskie. Bliźniaki?
Ich rodzice byli pochłonięci rozmowa z rodzicami Nicholasa, a sam Nicholas stał obok mnie. Miał strasznie poważną minę i patrzył się w przestrzeń.
Zawarcie paktu poszło szybko. Na zawarcie przyjechało jeszcze kilka ważniejszych osób takich jak dyrektor mojej szkoły, burmistrz miasta i kilka innych.
Po tym czekała nas kolacja. Miałam szczerą nadzieję, że na stole nie będzie krwi.
Odetchnęłam z ulgą, gdy do stołu podano normalne jedzenie. Choć wszystko wyglądało smakowicie nie miałam apetytu. Nicholas też nie zjadł za dużo.
Siedziałam obok niego. Poczułam, że ściska moją dłoń. Popatrzyłam na niego.
Nicholas utkwił swoje spojrzenie w Shane'ie, który patrzył prosto na mnie. Dziewczyna siedząca obok Shane'a zauważyła jego zachowanie i szepnęła coś do niego, co chyba miało wyglądać jak by go wyzwała. Shane zwiesił głowę i patrzy w podłogę.
Nicholas puścił moją rękę. Starsze osoby były pochłonięte rozmowami, a wampirze rodzeństwo szeptało między sobą. Czułam się dość nie zręcznie. Nagle odezwała się pani Wood
- Dzieci zabierzcie Nicholasa i Roxan do salonu i poznajcie się - powiedziała.
Nicholas znów ścisnął moją rękę tym razem mocniej, ale po chwili puścił. Wstaliśmy od stołu i poszliśmy za wampirami. Zaprowadzili nas do pomieszczenia z wielkim telewizorem, dwoma kanapami i trzema fotelami ze skóry.
- Czujcie się jak u siebie - powiedziała najstarsza z dziewczyn - Jestem Amy, to jest Luke, Shane, Michael, Sam, Katiana i Lucy - wymieniła wszystkich po kolei. Przywitali się z nami.


___________________________________________________________________________


Tak wiem, znów krótki i mało akcji, ale już w następnych rozdziałach będzie się coś działo :D

Narka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz